O K M F

Ostródzki Klub Miłośników Fantastyki


#1 2010-10-23 22:33:53

Doc

Użytkownik

Punktów :   

skrót sesji młotka

Ok, poniżej przedstawię co się działo na sesji w młocia przez ostatnie dni. Jak przypuzczamy 7-go, ostatniego dnia święta, kultyści zrobią wielkie kaa-booom i przewołają wielkiego demona a my będziem musieli stanąć do walki i polec za ojczyznę. Znów polecą PP... Aby tego uniknąć albo chociaż oddalić musim odzyskać pewien, mosiężny miso-kielich. A jak już Messnerowa odprawi rytuał to już w ogóle będzie cacy. Póki co nie mamy kielicha, nie wiemy gzie on jest, nie wiemy kto go ma, koleś który autentycznie może coś wiedzieć (Olek) od minimum tygodnia skutecznie wymyka się całemu miastu. Kogokolwiek by nie spytać zawsze widział go 2-3 dni temu albo dłużej. Prawdopodobnie jakiś związek z kielichem mają owe porwania-zniknięcia zdarzające się praktycznie co 24h. Właściwie należałoby uznać, że po mieście szaleje jakieś komando kultystów które porywa jak chce, kogo chce, skąd chce i kiedy chce. Ale jak na razie bezpośrednio związku z Voghtem, Olkiem lub kielichem nie mają. Co prawda Erhrtówna też znikła a bzykała się z Voghtem no ale niekoniecznie musiała zniknąć z powodu kielicha. Co więcej tak naprawdę nie wiemy nawet czy owi zniknięci faktycznie zostali porwani czy sami gdzieś nawiali. Chociaż wersja,że np. należą do kultystów wydaje mi się co raz mniej prawdopodobna. Głownie z powodu porwania Erhartówny która prawdopodobnie została przemielona na niestrawny pasztecik. Messnerowa dobrowolnie też raczej by nie odeszła, musieli ją skitrać z zaskoka albo podstępem.

11.IV.2524 - docieramy w okolice Nuln. Po drodze spotykamy starą znajomą, Kathleen która obecnie służy w drogówce, która zaprasza nas do siebie. Korzystamy z zaproszenia.

12.IV. - z rana mamy iść na ploty do pobliskiej wiochę (jakieś info miało być ale nie pamiętam już jakie), dochodzi do nas alarm antyorczy. Pośpieszna mobilizacja i wymarsz. Słyszymy odgłos walki, kierujemy się tam, ratujem białogłowę hr. Kathrin Fenn. Markus ciężko ranny. My i ranni nocujem w wiosce, hr. Fenn odjeżdża na chawirę Wilhelma.

12/13.IV - w nocy dociera do nas biały dziadyga na koniu, Okazuje się, że to Radeolius, magus i medyk. Faktycznie do rana przywraca rannych do stanu używalności

13.IV - docieramy do Wilhelma. Elyta już się bawi w najlepsze. Radeolius objaśnia co za fikuśny wisior mamy z zamku Drachenfels. Przy okazji mówi, że do Nuln przybyła Messnerowa.

14.IV - z rana ruszamy do Nuln. Jesteśmy na wieczór. Nocujemy pod "Pijanym Strażnikiem". Eskel twierdzi, że widział skava.

15.IV - z rano do Mesnerowuj u Morrowców. Potem do sigmaritów, tam Hans odbiera listy od Altmana. Wynika z nich, że kielich jest w Nuln i że powinien go tu przywlec jakiś miejscowy, wojenny hiroł. Dalej odwiedzamy świątynie Myrmidii.  Udajem się do koszar tam dowiadujemy się, że ów hiroł to Rolf Vought i jego funfel - przydupas Oliver Brinhoff. Wracając zachodzimy do Grafa Manfreda, łatwimy se pokoik ale będzie od wieczora. Idziem do Ardena i zostawiamy wisior. Na noc do Grafa.

16.IV - rano udajem się na chatę Olka ale nikogo nie ma i nikt go już parę dni nie widział. Markus zostaje na czatach. Spotykamy się po południu. Markus wylukał, że ktos luka na dom Olka. Przygotowujemy list zapowiadający do hr. Beker, którą polecił nam Wilhelm. Idziem robić akcję "domek Olka" leziemy za kolesiem który włamał się do domu. Dochodzimy do jakiejś rudery. Zasadzka. zostajemy w pysk magiczny atak i zostajemy pojmani.

-soldiery twierdzą, że tego dnia gościł Olek w "Tańczącym Zdechlaku

16/17.IV - cucimy się. Jesteśmy związani. Markusa chcą wziąć i biorą na okup. Wywlekają go. Nas mają ubić. Hans staje w płomieniach i przepala swoje i Eskela więzy. Walka. Okazuje się, że jeden z gangerów to Sev. Walka. Ubijamy gangera. okazuje się, że drugi ganger - laska to też zdrajca i przechodzi na naszą stronę. Hans trafiony, pada nietomny. Wleczemy Hansa do zaufanego medyka którego wskazuje nam laska (Alice). Medyk jakoś tam zszywa Hansa ale póki co Hans jest wyłączony z gry. Alice prowadzi nas do swego mentora, Drago. Nocujemy u niego. Zostają zgrubsza wprowadzeni w sprawę. Drago używa swoich kontaktów i odzyskuje nasz sprzę. Póki co działa na krechę. Alice i Sev wracają do mafii by ściemniać dalej.

17.IV - Sev dostaje questa od mafii na odnalezienie kupca, Otto Jagera. Eskel, Sev, Drago dokumali się, że tropy prowadzą do kanałów. Drago najmuje kanalarzy do pomocy. Wędrówka w kanałach. Wędrówka pod kanałami. Skavy. Walka. Wygrywamy. Widzimy Jegera w klatce. Wpada szuroogr. Walka. Se radzimy z trudem. Uwalniamy Jagera. Wpada stado skavów. Jesteśmy przyparci do muru. Wpadają zdechlaki. Walka zdechlaków ze skavami. W końcu zdechlaki wygrywają. Teraz jest dwa stada zdechlaków. Pokazuje się nekruś. jego zjawa-girl namawia go by nas puścił. Korzystamy z okazji i spadamy. Na wieczór Hans się budzi.

-pierwszy dzień święta

-porwanie Erhartówny i Kohlna III, (porwanie Kohlna jest na razie tajne)

-zawodowa panna Katreen twierdzi, że tego dnia był u niej Olek.

-morrowcy twierdzą, że tego dnia Messnerowa przeniosła się od nich do "Złotej Gęsi"

18.IV - idziem do hr. Beker. Mówimy Bekerowej o naszych podejżeniach co do Voughta i kielicha. Obiecuje nam zorganizować spotkanie z nim. Mówi też o zniknięciu młodej Erhartowej i młodego Kohlna III. Spadamy. Idziemy do domu Erfartów. Potem obchodzimy trasę zniknięcia i jej szkołę. Dokminamy, że Erhartówna bzykała się z Voughtem ale nie mam pojęcia kto i kiedy ją porwał. Wracamy do Drago na obiadokolecję. Ten wieczorem ma posłańca, że zaginął kupiec dywanów.

-drugi dzień świeta

-żebrak z przytułku twierdzi, że tego dnia Olek nauczał w świątyni Sigmara.

19.IV - okazuje się, że mamy na dziś sptkanie u hr. Beker z Voughtem. Na miejscu twierdzi, że jest spoko wodza, kielich widział ale stracił go z oczu zaraz po bitwie. Sev rzuca mu GPSa na niego. Spadamy stamtą. Sev udaje się pod chatę Voughta, Eskel i Hans do "Tańczącego Zdechlaka" gdzie może być Olek. Tam dowiadują, się, że Olek był tu 3 dni temu i bredził o powrocie Sigmara. Spadamy. W tym czasie Sev łazi za chłopcami - posłańcami. Atak mutków w całym mieście se radzimy. Spotykamy się pod chatwirą Voughta. Nagle powóz Voughta wyjeżdża. Idziemy za nim. Dochodzimy do domku. Tam Hans i Sev bawią się w skradajki. Okazuje się, że to luksburdel. Vought pyta "zawodową pannę" Katreen o Olka. Był tu 2 dni temu. Wracamy do Drago.

-trzeci dzień święta

-zniknięcie Kohna III zostaje ogłoszone

20.IV - Sev, udaje się do burdelu Katreen i wkłada bardzo wiele wysiłku by dogłębnie poznać jej odpowiedzi na trapiące go pytania. Udaje mu się przekonać ją na drugiego posłańca jakby pojawił się Olek. W tym czasie Hans udaje się do sigmaritów. Tam niczego nie dowiaduje sie o bracie. Ale w przytułku dowiaduje się, że Olek tu był w świątyni 2 dni temu i próbował nauczać ludzi. Informator spróbuje dowiedzieć się więcej. Spotykamy się na wieczór w Grafie. Jest już Eskel i Wilhelm. Okazuje się, że dziś Messnerowa została porwana ze "Złotej Gęsi". Już za późno by łazić, idziem spać.

-czwarty dzień święta

-sąsiedzi twierdzą, że masarz Hans zniknął prawdopodobnie dzisiaj.

21.IV - z rana idziem do "Złotej Gęsi". Okazuje się, że jest otoczona kordonem straży i nie możemy wejść. Odwiedzamy więc sigmarytów. Informator mówi nam, że Olek był dzielni dokerskiej. Udajemy się do morrowców, okazuje się, że z Messnerową było wszystko ok aż dostała oficjalne zaproszenie od władz. i przeniosła się do "Złotej Gęsi" jakieś 3 dni przed zniknięciem. Idziem do dokerni. Na wstępie są shalijówy, gadamy z nimi. Eskel znajduje trefny pasztecik z ludzkim mięsem. Mamy adres. Idziem robiś domek: masarnia Hansa. W środku znajdujem podzespoły do robienia pasztecików ale nikogo ni ma. Znajdujemy w kościach pierścionek Erhartówny. Tajny pokój ze specstołem do unieruchamiana 4-rękiej istoty. Z gadki, z sąsiadami wynika, że Hans rzeźnik spławił się chyba wczoraj. Dostajemy od sąsiadów cynk o tawernie "Powrocie Bandyty". Idziem do tego zatopionego Harlemu. Hansa i jego koleżków nie było. Wracamy do shalijów, tam dowiadujem się, że Hans miewał ostatnio specgościa, blondasa z mieczorem i pistoletem. Wracamy do Manfreda.

-piąty dzień święta

Offline

 

#2 2010-10-23 22:41:05

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

Nie kumam jakim cudem Olek może być niewidzialny. Szuka go na pewno mafia, Vought i my. Jakby Drago na coś wpadł, też dałby znać. Do tego nie kitra się gdzieś w jakiejś dziurze tylko ewidentnie łazi po mieście i ludzi molestuje swoimi kazaniami. To rzuca się w oczy. Szwenda się po całym mieście bez ładu i składu jak obłąkany nawiedzeniec, nie mysli jasno, chłodno i logicznie, nie planuje działań i kurde znika jak chce i kiedy chce. (Tak samo jak te komando od porwań)

Offline

 

#3 2010-10-23 22:53:25

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

Tak się zastanawiam... Jak Sev łaził za tymi posłańcami 19.IV, tam polazł za jednym do jakiegoś kupca. Ten kupiec to nie był przypadkiem ów Hans rzeźnik? Co prawda, wd, sąsiadów zniknął dzień później ale pewni nie byli. Równie dobrze mogłoby to być tego dnia. Wówczas oznaczałoby niepodważalną winę i współudział Voughta. A przynajmniej narobiłoby mu smrodu wokół gaci. W końcu masarz ewakuował by się wówczas na wyraźne polecenie Voughta. No i wówczas Vought wiedziałby o pasztecikach i przemieleniu Erhartówny.

Offline

 

#4 2010-10-23 23:06:27

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

A poza tym obstawiam, że kultystowe kaa-booom będzie związane z działem. Bez względu na pogodę mnóstwo ludzi przyjdzie je oglądać. Ma być pokazana ostatniego dnia. A mnóstwo ludzi = mnóstwo ofiar = mnóstwo krwi dla wezwania i wzmocnienia demona od, jakby nie patrzył, boga krwi. Do tego jeden z porwanych, a właściwie jego ojciec, Kohn II, patronował swego czasu projektowi. No ale to tylko takie moje prywatne dywagacje w ciemno...

Offline

 

#5 2010-10-23 23:40:47

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

-Co do doboru porwań to też nie widzę w nich jakiegoś wzorca. Nawet zakładając odgórnie, że wszystkie są powiązane jakoś z kielichem.

-Byłyby przeprowadzone na zlecenie jednego środka decyzyjnego, czegoś w stylu sztabu głównego kultystów.

-Musiały by być przeprowadzone, przez profesjonalistów. Taką grupkę, obliczam na minimum 2-4 osoby do bezposrdniego kontaktu na porwanego i gdzieś drugie tyle na ubezpieczenie całej operacji (transport jeńca/ciała, czujki, druga linia itd).

-Do tego takie potencjalne ofiary musiały by być obserwowane dużo wcześniej, powiedzmy minimum 1-2 tygodnie na każdą z ofiar. Takiej ryzykownej akcji nie robi się w ciemno. (na każdą z ofiar musiało by być ok 2-3 obserwatorów na dobę, przez owe 7-14 dni. To daje nam już gawiedź 14-30 obserwatorów, zakładając, że komando trzyma się tylko na akcję a do zwykłej obserwacji bierze się jakiś szeregowców z organizacji albo kogoś przekupionego z otoczenia ofiary).

-komando z ofiarą musiałoby mieć środek transportu np. powóz aby przewieść ofiarę do bazy albo wybrać inną drogę, np. kanały ale z powodu powodzi o to akurat ciężko ale nie niemożliwe, zwłaszcza, że parę dni temu było mniej wody.

-wszystkie powyższe punkty tyczą się komanda w klasycznym rozumieniu słowa czyli czegoś w stylu komandosów, żołnierzy itd. Może to wszystko jednak robić tylko 1-2 ooby które mają MASKĘ czyli np. są znanymi, lubianymi, godnymi zaufania VIPami, albo podszywają się bardzo umiejętnie pod takie osoby albo organizację np. kapłanów, szlachciców, oficerów, urzędników itd. Wówczas do wywabienia ofiary z bezpiecznego terenu wystarczy taka jedna lub góra 2 osoby. Po przybyciu na miejsce zasadzki/porwania do akcji przystępuje wyżej wymienione komando. (do takiej roli Vought nadaje się idealnie, co więcej jest na tyle sławnym, godnym zaufania, rozpoznawalnym VIPem by ofiary zgodziły się spotkać z nim na jego warunkach i nie spodziewały się zasadzki. Do tego jest na tyle dobrym negocjatorem i fajterem, w końcu to wódz i wojownik, by przeprowadzić atak z zaskoczenia na ofiarę samodzielne i sprzątnięcie ciała pozostawić swoim ludziom. Do tego jako miejscowy, rodzimy VIP, do tego hiroł ostatniej wojny zna osobiście, lub jak nie to otoczenie każdej z ofiar więc wiedział jak i gdzie najlepiej ją dopaść)

-Dobór ofiar nadal jest jednak bez sensu, bez żadnego planu. Jedyną cechę wspólną jaką mają, to to, że należą do rodzin VIPów i, że ani razu nie zarządano okupu.

Kohn III - syn Kohna II, który zajmował się pracą nad Grubą Bertą - żadnych wiadomych powiązań z kultystami czy kielichem

Erhartówna - córka Erharta, bogatego kupca węglem. - żadnych wiadomych powiązań z kultystami czy kielichem

handlarz dywanów - handlował luksusowymi dywanami, więcej nie wiemy.  - żadnych wiadomych powiązań z kultystami czy kielichem

Gebriel Mesner - mistrzyni ametysowego kolegium. To ona odprawiła rytuał w Altdorfie. Liczyliśmy, że po odnalezieniu kielicha znów to zrobi, ona też, po to przybyła do Nuln. Z tego powodu stanowiła śmiertelne zagrożenie dla kultystów. Porwana prawdopodobnie własnie dla tego - żadnych wiadomych powiązań z kultystami czy kielichem

Offline

 

#6 2010-10-23 23:51:36

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

kurwa, czy my powiedzieliśmy Voughtowi, 19.IV o Messnerowej i co ona może? Na pewno gadaliśmy o kielichu. A mówiliśmy mu, że Gabryśka jest w mieście? Bo jak tak, to na drugi dzień, ktoś dziwnym zbiegiem okoliczności zniknął Gabryśkę. O tym co ona może wiedziała tylko ona i my. Ona pewnie się nie chwaliła. A my jak mówiliśmy, to tylko wtedy przy Bekerowej i Voughcie.

Offline

 

#7 2010-10-31 16:19:56

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

No i stało, się... Mamy początek wielkiego Kaa-booom!!! Mówiłem, że nie zdążymy...

Offline

 

#8 2010-11-06 00:53:35

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

22.IV - wczoraj po powrocie wiele, żeśmu już nie zrobili. Zaczynamy dziś. Znów od nowa. Postanawiamy pogadać z Kohnem. Will załatwia nam widzenie. Udaje nam się, również ugadać na spotkanie Erharta.

Spotykamy się po południu. Nasza trójka, stary Kphn II, Erhart i ku naszemu zdziwieniu stary Vought gadamy o porwaniach. Nic się nie dowiadujemy sensownego ani nic nowego nie wymyślamy. Starzy powtarzają tylko swoją wersję, że nic nie wiedzą o porwaniach. Udaje nam się załatwić od Kohna II wejściówki na bal u samej hrabiny elektorki.

Kohn załatwia też nam kostiumy i maski bo jest to bal maskowy, tradycyjny o tej porze roku. Chcemy się tam dostać bo uważamy, że zostanie tam znów ktoś porwany (na razie sprawdza się wzór 1 doba = 1 porwany VIP) a tego dnia będzie tam VIPów do oporu i do tego w maskach. Na miejscu, poza tym, że tylko my nie jesteśmy VIPami.

Jesteśmy zdziebko zawiedzeni wejściem elektorki. W końcu jest to pierwszy imerialny elektor jakiego mamy okazję zobaczyć z w miarę bliska to dzieje się to na balu maskowym ...

Bal jest w miarę ok... dla VIPów... My cały czas mamy nerwówę. W końcu okazuje się, że brakuje jednego strażnika, po którym zostaje tylko skitrana halabarda, potem widzimy jakiś ślad po strażniku a potem już mamy VIPowskiego trupa... Okazuje, się, że to krewny elektorki... jupi... I znaleźliśmy go my, którzy jako jedyni jesteśmy pod nie swoimi nazwiskami...

-szósty dzień święta

Mamy krótką rozmowę z krewną elektorki. Okazuje, się, że to nasza stara znajoma z rejsu po Talabeku. Zaprasza nas na rozmowę z Kimś Bardzo Ważnym. No i jedziemy do odpowiednika Bastylii... A tam niespodzianka! Też nasz stary znajomy, herr Leibowitz, z lekko zmutowany (ten drugi kurduplowaty korpus...) kolo miał się sfajczyć w świętym ogniu Ulryka w Middenhem coś jakoś ze 2 lata temu... (z czego on kurwa jest, że go nie rani jedno z najświętszych miejsc w całym Starym Świecie!!!). O byłego arcykapłana Urlyka nie możemy niczego sensownego wyciągnąć. Sprzedaje nam jedynie kultystyczną propagandę o przepotężnym Xatrodoxie, swoim szefie. Jak kończy to już świta. Jak wychodzimy na dziedziniec Bastylii i widzimy łuny, i walki na ulicach wiemy, że nie zdążyliśmy. Demon powrócił albo zaraz powróci.

No i właściwie po ptokach. Sądząć po danych jakie udało nam się zebrać o tym bycie to różnica mocy między nim a wielkimi demonami (tak tymi co w bitewniaku zajmują slota lodzika i hiroła) jest taka jak między wielkim demonem a gobasem. (Khorn wielkich demonów się nie obawia a Xatrodoksa tak), Nom i coś takiego ma się zdesantować w środku Nuln...

Jeszcze byłby cień szansy jakbyśmy odbili z rąk kultystów w miarę prędko (powiedzmy w ciągu godziny-dwóch) kielich czyli cóś co może suczykota sprowadzić tutaj. Ale nasza wiedza o jego lokalizacji jest taka sama jak parę miesięcy temu: chyba jest gdzieś w Nuln...

Do tego bez Messnerowej nie uda się nam przeprowadzić rytuału by w bezpieczny sposób zniszczyć kielich.

My jesteśmy tu sami w obcym lub wrogim terenie. Kultyści są wszędzie, działają u siebie, są świetnie zakamuflowani i zorganizowani (jak do tej pory nie złapaliśmy żadnego kultysty. W ciągu tygodnia udało nam się odnaleźć jedną kryjówkę kultystów która i tak zdążyła być ewakuowana).

-siódmy dzień święta

Dupa, dupa, dupa...

Offline

 

#9 2010-11-19 01:43:45

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

23.IV

-jakżeśmy wyleźli z tej Żelaznej Wieży na tej więziennej wyspie sytuacja wyglądała na niewesołą. Sie znaczy widzieliśmy łunę pożarów, odgłosy walki a od klawiszy dowiedzieliśmy się, że w mieście wybuchły zamieszki. Dobrą stroną tego było to, że działo się to w paru wyizolowanch punktach miasta. Złą stroną było to, że wyglądało to dopiero na grę wstępną i uwerurę przed głównym nadejściem pana X.

-po drobnych ceregielach z klawiszami, udało nam się pożyczyć łódź ok klawiszy bo stwierdziliśmy, że szybciej dopłyniemy do brzegu drogą wodną niż przepchamy się przez zatłoczony most i przyległe ulice. Postanawiamy płynąć do Grafa gdzie mamy swoje manele z bronią włącznie. Dlatego płyniem trochę dalej do granicy muru oddzielającego luksdzielnię od reszty miasta. Potem maszerujem truchtem wzdłuż owego muro aż do Grafa.

-Docieramy bezpiecznie i w całości. W Grafie wbijamy się w sprzęt (coś mi świta jakaś krótka rozmówka z Willem i Katreen ale nie jestem pewny) i ruszamy do zachodnich dzielnic ogarniętych rozruchami. Liczymy, że może natrafimy na jakiś trop w masarni owego Hansa masarza od pasztecików z ludziną. To jedyne pewne miejsce kultystów jakie udało nam się odkryć. Nie mamy innego pomysłu dlatego jesteśmy tak zdesperowani.

-Zatrzymujem się dopiero przed barykadą gdzieś w połowie drogi do celu. Barykada jest obsadzona przez buntowników. Nie są oni jednak agresywni i póki co zadawalają się utrzymaniem barykady. Strażników póki co z kolei jest w okolicy za mało by podjąć szturm i też zadowalają się blokowaniem blokady (nie ma jak wojskowa logika ). Sami strajkujący może i nas by wpuścili, zwłaszcza, że nie jesteśmy żołnierzami ani strażnikami. No ale jest jeden podżegacz, który wyczuł swoje 5 minut i chce się poczuć ważny. Ponieważ obejście barykady zabrałoby nam za dużo czasu przeto chcemy go przegadać i nakłonić by nas przepuścił. Wystawiamy naszego speca od gadek z tłumami czyli sigmaryckiego kałana z wieloletnim podoficerskim stażem który nawykł do zarządzania tłumami, sie znaczy Hansa. Udaje mu się w końcu nakłonić bolszewika by nas przepuścił ale musi korzystać z severiusowego suflera i zajmuje to trochę czasu (sie znaczy miałem swojego klasycznego farta. Co prawda pawęż łaskawie przymknęła oko i zdałem z jednym sukcesem no ale jak MG podliczył z iloma sukcesami zdał leninowiec...).

-Nie zwlekając udajem się w dalszą drogę. Gdy docieramy do interesującej nas dzielni drogę zagradza nam piątka atakujących mutków. Atakujem się nawzajem. Walka idzie nam opornie ale weteraństwo robi swoje i stopniowo eliminujem kolejnych mutantów. W końcu dobijamy ostatniego i ruszamy dalej. Mimo wszystko ich opór był nadspodziewanie długi i skuteczny. I co tu ukrywać, mieli parę zaskakujących zagrywek. (no żeby pochłonąć dwuręcznego dwojaka?! Cholerne mutki...)

-W końcu docieramy w okolice rzeźni Hansa masarza. Już dochodzą nas odgłosy walki toczonej w okolicy. W ostatniej chwili, Hans zatrzymuje kumpli i udziela im pośpiesznego błogosławieństwa przed oczekiwaną walką. Po chwili wypadamy za róg a tam jakieś hm... golemowo - konstruktowe cóś kończy wyrzynać strażników. Na klacie ma wyryte znamię Khorna. Niespecjalnie mamy czas na jakieś sensowne planowanie. Jednak przeciwnik budzi respekt. Severius zaczyna swoje magiczne cośtacosie. Hans modli się do swojego patrona dzięki czemu wszyscy czujemy się pewniej i przystępujemy do walki bez trwogi w sercu. Eskel poda\jarał się do tego stopnia, że zaszerżował na przeciwnika. Samotnie. A liczyliśmy, że zaczeka i zaatakujem dziwoląga razem skoordynowanym atakiem... Eskel tymczasem przepięknie wyskakuje tuż przed stworem leci, z rozpędem wbija swój supermiecz w ciało przeciwnika... i tak zostaje. Miecz utknął w ciele khornstrukta a Eskel w pierwszym odruchu dzierżył ten miecz nadal tudzież zaraz potem próbował do wyszarpnąć ale niewiele to dało. Miecz jak tkkwił tak tkwi a Eskel jak wisiał tak wisi. Widząc krytyczną sytuację Hans rzuca się na pomoc kumplowi. Do tego biegnie otoczony świętymi płomieniami Sigmara. Dołącza do walki. Eskel w tym czasie rezygnuje z wydobycia miecza i podejmuje walkę rezerwowym. I tak walka się toczy. Hans i Eskel toczą zażartą walkę ramię przy ramieniu. Cały czas ledwo, ledwo unikając ataków stwora. Severius tymczasem wspiera ich z rozsądniejszej odległości przy pomocy swoich magowych talentów. Walka trwa. nasze ataki jakoś nie wydają się specjalnie ruszać stwora. Jednak nam a głównie fajterom, wiedzie się coraz gorzej. Wygląda na to, że khornstrukt ma dużo większy zasób odporności na nasze ataki niż my swoich umiejętności i szczęścia. Sev więc w akcie desperacji używa swych mozy by przyłożyć stworowi kamienicą. Serio. Zawala część kamienicy na golema. No i na Hansa i Eskela "tak niechcący przy okazji". No i cała trójka znika pod gruzami. Na szczęście towarzyszom Seva dopisuje akurat szczęście i wychodzą z rumowiska względnie cali. Jednak golem też się gramoli. Teraz następuje dość chaotyczna końcówka walki w której khornstrukt wstaje walcząc z nami, nawet Sev jako akurat najbardziej z nas nieoszołominy podejmuje bezpośrednią walkę. Wszyscy jednak razem i zgodnie wykonujem akcję pt: "aterazkurwaszybkoszybkoszybkomusimygokurwazapierdolićzanimkurwawstanieszybkoszybkoszybko!!!". No i jakimś cudem w końcu nam się udaje. Ku irytacji Hansa i Eskela dobijający cios zadaje Sev. Do tego ma minę jakby sam stwora załatwił. No i on się dziwi, że ludzie nie lubią magów...

-W każdym razie orientujemy się w pobojowisku. Sama rzeźnia Hansa masarza wygląda na całą ale my kierujemy się tropem golema. Ślad jest łatwy i wybitnie czytelny, cała autostrada zniszczenia i mordu. Mija masarnie i prowadzi do domu oddalonego zaledwie o 3 domy dalej od masarni. To z niego wylungł siem drewniano-metalowy bydlak. Na miejscu znajdujemy kilka ciał. Między innymi poszukiwanego przez nas od pierwszego dnia po przyjeździe Oliviera Birhoffa. A właściwie jego górną połowę. Sev okazuje się materialistą: za jego głowę jest nagroda... Ale ku naszej radości na pobojowisku odnajdujemy wreszcie Kielich!!! Juhhuuu!!! No kurwa wreszcie jakaś pierwsza radosna wiadomość i nasz sukces od czasu przyjazdu do miasta Co więcej wygląda na to, że kultyści nie zdążyli go użyć czyli moc pana X nie została uwolniona . No ale zaraz poważniejemy. W końcu musimy przetransportować megaprzepakowany artefakt chały w bezpieczne miejsce czyli na drugi koniec ogarniętego zamieszkami miasta. Decydujemy się bowiem przedostać do Grafa, po wsparcie naszych ludzi czyli Willa i Katreen. A roboczo zamierzamy przenieść go do świątyni Morra.

-Do "Grafa Manfreda" docieramy bez przeszkód. Tam wtajemniczmy naszych przyjaciół w nasze plany. W piątkę udajemy się do morrowców. tam wreszcie możemy ciut odetchnąć. Jednak słowa opata nie napawają optymizmem. Mesnerowej która mogła odprawić rytuał zniszczenia artefaktu nadal ani śladu. Sama świątynia to żadna forteca. Naszym jednak zdaniem to przede wszystkim poświęcona ziemia. Do tego przecież mury i dzrwi są solidne jak w każdej niemłodej świątyni. Poza tym naszą główną bronią jest tajemnica. Liczymy, że uda nam się ją utrzymać ją na tyle długo by zniszczyć przedmiot lub wywieźć go z miasta. No ale faktycznie, potrzebujemy więcej ludzi. No przy wspólnej burzy mózgów postanawiamy jeszcze ściągnąć do pomocy Drago i Ardena. Może jeszcze kogoś ale to się okaże. A ci dwaj i tak już co nieco wiedzą.

-Co do samego artefaktu no to cóż... Jasnej wizji ni ma. Jak ię pojawi Messnerowa na tyle dobrym stanie by przeprowadzić rytuał to byłoby cudnie i miodnie. No ale jej ni ma. Więc zostaje nam:

- przeprowadzenie jej rytuału bez niej. trzeba mieć jej notatki. W końcu skoro jeden mag coś wymagował to inny powinien umieć to powtórzyć. Tu mają pole do popisu Severius i Arden.

- Sev twierdzi, że ta zabujana parka z kanałów czyli nekruś i widmo są strasznymi antychaośnikami, i to nie miernotami i mogą mieć dość mocy by zniszczyć przedmiot. No ale takie konszachtowanie ze zdechlakami...

- można spróbować wywieść przedmiot z miasta. No ale najbliższe pewbe miejsce to Kolegium Światła w Aldorfie. Zdźiebko daleko. Fakt, to byłoby najbezpieczniejsze miejsce umieszczenia tego przedmiotu ale sama podróż, tak daleka, jest bardzo ryzykowna.

Offline

 

#10 2010-11-19 10:47:57

Monster

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

Zwróć uwagę że ja jestem niechętny zaniesienia artefaktu nekromancie, wolę wykonać rytuał (jak będę wiedział jak) lub przedrzeć się do Aldorfu.

Offline

 

#11 2010-11-19 12:23:15

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

ja wolę Altdorf. Co do rytuały to pewnie nie jest to nic w stylu "nasrał i uciekł". Nawet z kompletnymi notatkami magus który chciałby się go naumieć musiałby mieć dużo czasu. Niech jej notatki to klasyczna, i tylko jedna, księga czarów w tylu encyklopedoo. Ile czasu będziesz czytał encyklopedię? Całą? I mninimum jeszcze drugi raz by ją na pewno dobrze zrozumieć, a potem jeszcze wyrywki najważniejszych fragmentów. No weź jak my czytamy podręczniki do nowego eRPGa gdy mamy misiować. Jak ja kupłem neuro to ją od razu przeczytałem, ale gday miałem ją misiować musiałem praktycznie przeczytać ją jeszcze raz. Myślę, że naumienie się takiego rytuału to prawa kilku tygodni a raczej miesięcy.

Offline

 

#12 2010-11-19 18:14:41

Monster

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

Lepsze to niż dać artefakt nekromancie

Offline

 

#13 2010-11-19 23:58:36

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

znaczy się co uważasz za lepsze? Danie dyla do Altdorfu czy wyumienie się rytuału?

Offline

 

#14 2010-11-20 08:22:19

Monster

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

Zależy co będzie miało większe szanse na sukces

Offline

 

#15 2010-11-20 14:33:31

Doc

Użytkownik

Punktów :   

Re: skrót sesji młotka

ot, filozof....

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.muoteck.pun.pl śmieszne dowcipy zaproszenia-slubne-za-1-zl.eu